Znani ludzie w Dąbrowicy – August Heinrich Hoffmann von Fallersleben

August Heinrich Hoffmann von Fallersleben
August Heinrich Hoffmann von Fallersleben. Źródło: Domena publiczna.

Przecież choćby na kongresach
Wciąż handel dusz trwa
Choć kruczkami rzecz przechrzczono
W dobrodziejstwa akt.

Więc powtórzy się bez końca
Ów dobroci gest,
Bo nie tylko jedna Polska
Smacznym kąskiem jest.

Dzisiejszy wpis rozpoczoł wiersz, który stworzony został przez człowieka jeśli nie znanego na całym świecie, to na pewno, którego dzieło jest znane i rozpoznawalne wszędzie. Dzieło to budzi jednocześnie kontrowersje… Bo na przestrzeni dziesięcioleci, było wykorzystywane nie tylko przez ludzi dobrych, ale i przez kanalie, pomimo tego, że jego autor był człowiekiem dobrym, miłującym pokój i przyjaźń między narodami.

Jakże inaczej potoczyła by się historia świata, gdyby idee i poglądy propagowane przez tego człowieka zdobyły szersze uznanie i zostały wprowadzone w życie? Być może nie było by koszmaru wojen światowych. Być może nie narodził by się faszyzm i komunizm. Być może Polska była by od dawna krajem szczęśliwym i dostatnim, żyjącym od wielu pokoleń w przyjaźni z naszym dawnym wrogiem, Niemcami. I ten człowiek, którego dzieło jest na ustach milionów ludzi, był częstym gościem w dąbrowickim pałacu.
August Heinrich Hoffmann von Fallersleben, bo o nim mowa, był człowiekiem niepokornym. Nie poddawał się twardej pruskiej władzy. Nie uznawał gładkich politycznych haseł. W jego poglądach dominowała dobroć i przyjaźń. Przyjaźń, którą obdarzył szczególnie nas Polaków. By coś o nim wiedzieć musimy poznać szerszy kontekst historyczny. Znamy oczywiście naszą trudną historię. Nadzieje Polaków związane z Napoleonem i poczucie klęski po jego upadku, oraz niesprawiedliwość postanowień Kongresu Wiedeńskiego, który sankcjonował dalszy podział naszego kraju pomiędzy mocarstwa rozbiorowe. Mimo wielkiej ofiary narodu polskiego, jakim był udział w krwawych wojnach napoleońskich, położenie nasze nie było lepsze, a nawet gorsze niż bezpośrednio po rozbiorach. Niby powstał twór nazywany Królestwo Polskie, ale sytuacja związana z brakiem niepodległości i niezależności została zakonserwowana aż do końca I Wojny światowej. Kongres Wiedeński to również sprawa niemiecka. Zjednoczone państwo niemieckie wtedy nie istniało. Z jednej strony mające imperialne zapędy Prusy, z drugiej interesy Monarchii Austriackiej i innych mocarstw, oraz upadek napoleońskiego porządku politycznego. Tak jak my pragnęliśmy niepodległości i zjednoczenia naszych ziem pod zaborami, tak Niemcy marzyli o zjednoczeniu swoich ziem w demokratycznej formule. Bo Prusy nie były zjednoczonymi Niemcami. Prusy były monarchą absolutystyczną, obejmującą jedynie wschodnie tereny zamieszkiwane przez Niemców. I właśnie Hoffmann von Fallersleben był stronnikiem zjednoczenia Niemiec w demokratycznej formule, w szacunku do sąsiadów Niemiec. Wiersz który przytoczyłem na początku, jest właśnie jego komentarzem do postanowień Kongresu Wiedeńskiego, który sprowadził się do podziału pomiędzy satrapów smacznych kąsków takich jak ówczesna Polska. Szczyt działalności politycznej Hoffmanna von Fallerslebena przypadał na jego pobyt we Wrocławiu, gdzie był kustoszem Biblioteki Uniwersyteckiej, a później profesorem uniwersytetu. Tam też często roztaczał opiekę nad Polakami, których był szczerym przyjacielem. Marzyły mu się zjednoczone, demokratyczne Niemcy, żyjące w zgodzie z innymi narodami, w tym z wolną Polską, co bardzo często podkreślał. W końcu zaczął być za swą działalność prześladowany przez władzę pruską. Zwolniony z posady, dozorowany przez szpiegów, ukrywał się i zmieniał miejsce zamieszkania. Korzystał wtedy często z gościny u swych przyjaciół, mających podobne jak On poglądy.  

Reprodukcja rękopisu hymnu Niemiec. Źródło: Domena publiczna.

Podczas swych częstych podróży kilkakrotnie gościł w Dąbrowicy. Dowiadujemy się tego z jego pamiętników “Mein Leben”, w których bardzo ciepło i z sympatią opisuje przyjaźń z ówczesnym właścicielem pałacu i budowniczym tutejszej fabryki Eduardem Kießlingiem, oraz jego bratem Albertem. 

Pierwsza opisana przez Fallerslebena wizyta w Dąbrowicy odbyła się w dniach 1-8 maja 1841 roku. Jednak mógł w niej bywać wcześniej, gdyż właściciela pałacu Eduara Kießlinga określa już wtedy jako swego przyjaciela. W tym czasie Fallersleben był jeszcze profesorem języka i literatury niemieckiej na Uniwersytecie we Wrocławiu, lecz już wtedy znalazł się na celowniku władz pruskich, za swe zaangażowanie polityczne i publikowane dzieła. W sierpniu tego roku Fallersleben napisał też dzieło z którego jest najbardziej znany, czyli “Pieśń Niemców”, której słowa stały się później hymnem Niemiec.  Być może już w czasie wizyty w Dąbrowicy, w głowie bądź na piśmie układał jej wiersze. Tego nie wiemy. W roku 1842 władze pruskie postanowiły ukrócić działalność  Fallerslebena. Zwolniły go z posady profesora, za jak to określono “politycznie obraźliwe zasady i tendencje”, a rok później odebrano mu obywatelstwo pruskie i skazano na banicje. Fallersleben wspomina że w  tym czasie, w listopadzie 1843 roku ponownie gościł w Dąbrowicy, nie opisując szerzej jednak tej wizyty. W tym czasie był On już personą non grata dla władz Pruskich. Ciągle szpiegowany, wydalany z miejsc swojego pobytu, został ukrywającym się tułaczem. Na okres ten przypada kolejna wizyta w Dąbrowicy, w dniach 20-30 lutego roku 1844, na opis której Fallersleben poświęca już więcej czasu. W swoich pamiętnikach pisze o zimowej podróży koleją, a następnie saniami do pałacu. A musimy pamiętać iż linia kolejowa do Jeleniej Góry została w pełni ukończona dopiero 1866 i Eduard Kießling, musiał wyjechać po niego konnymi saniami aż do Kowar, gdzie wcześniej dotarł powozem pocztowym ze stacji w Świebodzicach. Opisuje też swoją przyjaźń z bratem Eduarda, przebywającym na wsi ze względów zdrowotnych, prawnikiem Albertem Kießlingiem, którego zachęcał do większej twórczości literackiej, z uwagi na jego talent do spisywania myśli. Czas spędzony w Dąbrowicy Hoffmann von Fallersleben określa jako szczęśliwy, ale jednocześnie nachodził go smutek, związany z szersza sytuacją w jakiej znalazł się On i mu podobni. A sytuacja ta nie była zbyt różowa. Fallersleben był ciągle poszukiwany i szpiegowany. Źródła niemieckie podają że w czasie tych represji był co najmniej 39 razy wydalany z miejsca swego pobytu. Jego tułaczka trwała do roku 1848, kiedy to na fali niemieckich wydarzeń związanych z Wiosną Ludów, nastąpiła pewna liberalizacja polityki władz pruskich i objęła go amnestia polityczna. Nie odzyskał jednak profesury na Uniwersytecie Wrocławskim, poprzestając na posadzie bibliotekarza w Książęcej Bibliotece w Corvey w Nadrenii Północnej-Westfalii. 

August Heinrich Hoffmann von Fallersleben w wieku młodzieńczym. Źródło: domena publiczna.

Ostatnia znana wizyta Fallerslebena w Dąbrowicy przypada na sierpień roku 1857, kiedy to spędził tu dwa tygodnie. Opisuje On ją jako przyjemny letni czas na łonie natury, w czasie którego mógł odpocząć od swojego nudnego i zakurzonego mieszkania, oddając się rozmowom ze swymi przyjaciółmi Eduardem i Albertem. Swą wizytę na tych terenach zakończył wycieczką do biblioteki w Cieplicach w dniu 29 sierpnia. 

Nie wiemy czy Fallersleben bywał później w Dąbrowicy. W roku 1859 dobra w Dąbrowicy od Eduara Kießlinga odkupił Rudolph von Decker, który był wiernym poddanym pruskim, pracującym na usługach berlińskiego dworu (tajna nadworna drukarnia), więc nawet biorąc pod uwagę sympatię jaką czuł Fallersleben do tej miejscowości, nie miał on do kogo tu już przyjeżdżać. Być może przed śmiercią w roku  1874, spotkał się jeszcze ze swymi przyjaciółmi, lecz raczej już nie w Dąbrowicy.