Zdjęcie: Domena publiczna Wikipedia.
Elizabeth Street Garden powstał w latach 90 XX na terenie zaplecza nieistniejącej szkoły na Manhattanie. Nieużywany teren został wydzierżawiony właścicielowi Elizabeth Street Gallery Allanowi Revierowi. Ten przy pomocy wolontariatu urządził tam uliczny ogród, wykorzystując nagromadzone przez siebie w galerii historyczne rzeźby i elementy architektoniczne. Ogród w krótkim czasie stał się lokalną atrakcją, miejscem wypoczynku dla lokalnej społeczności i turystów.
Pomimo funkcji jaką zaczął stanowić ten teren, w roku 2019 władze Nowego Yorku postanowiły przeznaczyć ogród pod zabudowę mieszkaniową. Doszło do konfliktu z lokalną społecznością o przyszłość parku. Niemal natychmiast organizacja non profit związana z parkiem, wytoczyła władzą miasta proces o działanie niezgodne z interesem mieszkańców. Z jednej strony zachłanne potrzeby deweloperskie, z drugiej interes społeczności i bez wątpienia interes środowiska przyrodniczego. Ogród ten stanowi bowiem oazę zieleni, w środowisku wysoce zurbanizowanym, pozbawionym prawie całkowicie jakichkolwiek funkcji biologicznych.
Pomimo tego że proces wciąż trwa wydaje się że ogród przetrwa. Lokalna społeczność jest bowiem doskonale zorganizowana i sędzia raczej nie będzie miał wątpliwości jaki jest jej interes. Teren nie stanowi własności prywatnej, tylko jest działką miejską, a władze miasta powinny kierować się w swych decyzjach interesem mieszkańców.
Walka o to nie tylko stan obecny i funkcja jaką pełni w teraźniejszości. To również plany, które albo już są w realizacji, albo stanowią najbliższą przyszłość. I to jest w tym najistotniejsze. Rozwój w oparciu o potrzeby społeczności miejskiej z jej pełnym zaangażowaniem. Działanie “Elizabeth Street Garden” jako organizacji non profit, jest według mnie wzorcem do naśladowania, dla społeczności które znalazły się w podobnej sytuacji. Uniknięto tu, jak to się zdarza zwykle w Polsce, walki na zasadzie “Obrony Częstochowy”, w której podaje się tylko górnolotne ogólniki, bez konkretnych rozwiązań i dopracowanych planów. A te plany i projekty, wraz z zaangażowaniem w nie społeczności, są właśnie koronnym argumentem w obronie miejsc zagrożonych. One stanowią o sile protestu, bo pokazywanie opinii publicznej co traci, w wyniku decyzji takiej czy innej władzy, jest w istocie najlepszym środkiem przymuszenia ośrodków decyzyjnych, do podjęcia korzystnych decyzji. Jeśli obrońcy posługują się tylko ogólnikami i mglistymi wizjami, to ich argumenty bardzo łatwo jest rozmydlić i pokazać ich słabość. Opinia publiczna ulega wtedy podziałom, zwykle powodowanym światopoglądem i preferencjami politycznymi. Do ogólników bardzo łatwo przykleić politykę.

Do ogrodu wprowadza się obecnie funkcję produkcji ekologicznej żywności. W działania te zaangażowany jest wolontariat, oraz społeczność lokalna. Oczywiście teren jest zbyt mały by zapewnić jakiś znaczący udział w wyżywieniu okolicznych mieszkańców, ale stanowi to przede wszystkim funkcję edukacyjną. W ramach działań związanych z uprawą, planowane jest organizowanie warsztatów, które pokazują jak w warunkach miejskich uprawiać własną żywność i jakie znaczenie ma dla prawidłowego funkcjonowania organizmu prawidłowe odżywianie. Uświadamiać się tu również będzie jaki w pływ na środowisko ma przemysłowa produkcja żywności i jakie są z tym związane zagrożenia. Celom edukacyjnym służyć będą dodatkowe pomieszczenia zlokalizowane w ogrodzie.
Widzimy tu zatem spójny projekt dalszego rozwoju miejsca, poparty zaangażowaniem lokalnej społeczności, która zorganizowała się wokół fundacji non profit, reprezentującej jej interesy. Konkretów już władzy nie tak łatwo rozmydlić…
W Polsce istnieje również możliwość tworzenia podobnych miejsc. Jest to ważne o tyle, że obecnie wiele samorządów wyzbywa się częstokroć ostatnich terenów na wysoce zurbanizowanych osiedlach, pod działalność deweloperów czy sieci handlowych. Władze miast powołują się często na to, że konkretne miejsca są zaniedbane i stanowią problem, poprzez gromadzenie się tam elementów szkodliwych społecznie, czy też funkcjonowanie dzikich wysypisk śmieci. Mówi się też, że samorząd po prostu nie ma pieniędzy na budowę dodatkowych parków, czy miejsc rekreacji i lepiej te miejsca przeznaczyć na zabudowę. A jest to tanie i atrakcyjne dla społeczności rozwiązanie takich problemów. Ogrody społeczne. Większość z mieszkańców miast odczuwa potrzebę kontaktu z naturą, marzy o ogrodzie. Lecz albo ich nie stać na zakup działki, albo po prostu nie mają czasu, by prowadzić prywatny ogród. Ogród społeczny, prowadzony w oparciu o wolontariat i osoby, które czasami chcą przebywać w ogrodzie i raz na jakiś czas w nim popracować jest tu rozwiązaniem… Szanowni kandydaci na radnych, czy też inne stanowiska samorządowe… To jest sposób na wasze zaistnienie w najbardziej pozytywny sposób. Bardzo medialny i bardzo korzystny społeczności, a także środowiska naturalnego.
Więcej o ogrodzie na stronie Elizabeth Street Garden